6-7 lutego – Wschód na Wysokim Wierchu, zachód na Turbaczu…wschód na Turbaczu, zachód w Czorsztynie….
Pierwszy weekend lutego od dawna planowałem wykorzystać na zdjęcia. Szykowała się nie lada okazja, gdyż w schronisku PTTK na Turbaczu organizowaliśmy 60-te urodziny Majeczki. Wykorzystałem to bezwzględnie, towarzysząc słońcu przy każdym wschodzie i zachodzie w przeciągu dwóch dni.
Na sobotni wschód słońca dołączyła do mnie ekipa z Fotoklubu Strzyżów (Agnieszka, Darek i Łukasz), która planowała wpierw wyjazd w Bieszczady, ale ostatecznie zdecydowała się mi towarzyszyć na Wysokim Wierchu w Pieninach. Warunki się sprawdziły, w pewnym momencie nie wiedziałem w którą stronę patrzeć i celować obiektywem…. czy na pięknie oświetlone Tatry…czy na słońce wschodzące za Małymi Pieninami… na każdym plenerze życzyłbym sobie takie dylematy:-) bo każdy wybór dobry… Po pięknych chwilach świtu zawitaliśmy do schroniska pod Durbaszką na śniadanie, tym razem bigosik z kawką. Nie było potrzeby suszenia odzieży jak ostatnim razem, dlatego wizyta była bardzo krótka. Z grupą urodzinową byłem umówiony na 11:00 w Nowym Targu, więc musiałem pożegnać towarzyszy i zmierzać powoli na umówione miejsce….z lekkim opóźnieniem dotarłem na parking w Kowańcu. Autobus z grupą dojechał 10 minut później, po zdjęciu grupowym ruszyliśmy zielonym szlakiem do schroniska…co chwilę zerkałem w stronę Tatr i wyobrażałem sobie jaki niesamowity będzie zachód słońca…po 2,5 h marszu znalazłem się na miejscu, wypiłem szybkie piwo, kolejne zakupiłem na później i wolnym krokiem obrałem kierunek na Halę Długą, z której obserwowałem zachód słońca. Impreza urodzinowa Majeczki zaczęła się około 18.30 więc zdążyłem wziąć prysznic i zjeść coś ciepłego w schronisku. Po kilku godzinach śmiechów, wspomnień i schładzania się napojami różnego typu:-), opadłem całkowicie z sił, zasypiając nastawiałem się że odpuszczę zdjęcia o świcie ale zostałem obudzony przez ekipę wybierającą się na Turbacz. Moim celem została ponownie Hala Długa, nad którą najwięcej się działo….te kolory….przechodzące od niebieskiego, czerwieni po róż i pomarańcz….słońce po wschodzie zaszło jednak za chmurki, przez co zabrakło trochę światła. Nad Tatrami szalał halny, który tylko przeganiał chmury raz w jedną raz w drugą stronę. Wróciłem więc do schroniska…..śniadanie….pakowanie…śmiechy z poprzedniego wieczora towarzyszyły cały czas. Około 10 pożegnaliśmy schronisko i ruszyliśmy w stronę Nowego Targu, ja zielonym a pozostała część grupy żółtym szlakiem. Po drodze co chwilę przystawałem napawać się widokiem Tatr nad którymi kotłowały się chmury…z coraz większymi nadziejami oczekiwałem zachodu słońca. Po prawie 3 godzinach spaceru, dotarłem do samochodu i obrałem kierunek na Czorsztyn… miałem dużo czasu więc błąkałem się i szukałem ciekawych, nowych miejsc do zdjęć. Promienie słoneczne jednak nie przebiły się i nie podświetliły wystarczająco chmur ale za to udało się złapać cień pewnej góry…może Wielkiego Chocza(ostatnie zdjęcie) ale mogę się mylić…. Miłego przeglądania galerii.
Meg S 15 lutego, 2016
Krzychu, po prostu mega. Komentarz zbędny.
Krzysztof Szaro 15 lutego, 2016
hmmm po prostu góry są piękne:-) dziękuję
Jarek 15 lutego, 2016
Znakomite zdjęcia 🙂 Szkoda, że nie chciało mi się wtedy wstać rano …
Krzysztof Szaro 16 lutego, 2016
Często tak mam i później żałuje…ale czasami wyspać się trzeba 🙂
Grzegorz Radosław Maziarski 28 lutego, 2016
Ehhhh … Cudowne klimaty! 😀
To jest włąsnie to, co kocham 🙂
Nadka 12 marca, 2016
6 luty to doskonała okazja, żeby mieć co rok takie atrakcje 😉 Fotki cudne, magiczne, ale najbardziej pozostaje w pamięci to, co zobaczy się na własne oczy 🙂